Używasz przestarzałej przeglądarki internetowej. Proszę zaktualizuj swoją przeglądarkę dla zapewnienia poprawnego wyświetlania strony.

Przejdź do treści
42165 wyświetlenia

Elf Złośliwek

Dogryzać, obrażać i chodzić naburmuszonym miał w zwyczaju Złośliwek. Kupiec Południwych Mórz jednak umiał sobie z nim poradzić.
Czytaj bajkę
Czas czytania 17min
Autor: Barbara Derlak

Uch, jak dzisiaj zimno. Cóż to, czyżbym nie domknął okien? Wieje aż strach. Sprawdzę w moim kufrze czy nie ma tam ciut cieplejszej czapki. Gdzieś tu była... O? Mój stary zegar z kukułką? Tyle go szukałem! Łyżwy? Patelnia? Nie, nie. O jest. Zimowa czapka. Moja ulubiona. Z dzwoneczkiem. Kiedyś podobną czapkę miał Elf Złośliwek... Och, ten to dopiero przeżył przygodę. A może... macie ochotę posłuchać jak to było? W takie chłodne wieczory najlepiej mi się opowiada! Tak? Zatem, zaczynajmy. Oto historia Elfa Złośliwka i jego niezwykłej czapki...

Wyobraźcie sobie proszę wioskę elfów. Ośnieżoną jak w bajce. Bo historia Elfa Złośliwka wydarzyła się zimą. Wyobraźcie sobie wysokie świerki, domki o kolorowych dachach. Ścieżkę wiodącą do fabryki prezentów. Wspaniałą bramę migoczącą tysiącem choinkowych lampek. Wreszcie halę, w której przy wtórze świątecznych piosenek elfy uwijają się z robotą.

A teraz przedstawiam wam elfa Złośliwka. Siedzi jak zwykle przy biurku konstruując zdalnie sterowane samochodziki. I jak zwykle, zamiast mówić „dzień dobry”, albo „jak się dziś masz”, każdego kto przechodzi koło jego stanowiska raczy złośliwą uwagą:

– Cześć, Elfie Karmello, połamałem sobie zęba na twoich cukierkach. Okropny z ciebie fachowiec.

– Hejże Elfie Ziółko, co to za brzydka zabawka. To pluszowy miś czy orangutan?
– O. Elf Pasibrzuszek dziś jeszcze bardziej okrągły. Ile to pączków się wczoraj zjadło?

Cóż. Nie znam nikogo, komu dobrze pracowało się z Elfem Złośliwkiem. A on? Zdaje się, że był w siódmym niebie, bo krytykował tak od rana do późnego wieczora. Tymczasem zima była coraz zimniejsza, noce coraz ciemniejsze, a pracy coraz więcej. Z nieprzyjemnym Elfem Złośliwkiem ten czas wydawał się jeszcze bardziej okropny.

Pewnego dnia, gdy elfy pogrążone w zimowej melancholii straciły już nadzieję na choćby chwilę radości, z południa powiał ciepły wiatr.

Była to tajemnicza karawana. Zaprzężone wielbłądy, jeden za drugim sunęły po ośnieżonej ziemi, a z każdym ich krokiem śniegi topniały, a wiewiórki przebudzały się z zimowego snu. Na samym zaś końcu karawany, dreptał osiołek. A siedział na nim... Kupiec Południowych Mórz.

– Jakże wspaniale cię widzieć Przyjacielu! - zachłysnął się aż Elf Mądrutek na widok kupca. - Oj nieprzyjemnie nam tutaj z tą srogą zimą.
– Witajcie, drogie elfy. Myślałem o was tam na południu. - odparł Kupiec poprawiając swój wspaniały turban.
– Czy przywiozłeś nam nieco...
– Pytasz o podmuchy gorącego powietrza? Tak, wziąłem kilka skrzynek...
– A promienie perskiego słońca? - pytał dalej Mądrutek.
– Owszem, mam ich dwa pełne kosze.
– A...
– Mam też świst południowych ptaków w tym oto flakonie i zapach magnolii. A także przyprawy, tkaniny i owoce, które przeniosą was do słonecznych Indii, Egiptu i Chin w jednej chwili!

To mówiąc kupiec rozłożył towary, a elfy ochoczo zaczęły je przeglądać. Och! Ileż było radości z kolorowych i pachnących dóbr. Jak wspaniale było smakować egzotyczne owoce. Cieszyć wzrok szlachetnymi kamieniami, doskonałymi sukniami i szalami. Napawać się zapachem kardamonu, papryki, mango, brzoskwiń, bananów, pomarańczy.. Mmmm... aż leci ślinka.

Nagle wśród radosnego tłumu zjawił się Złośliwek. Z początku przypatrywał się tylko całej tej wrzawie. Potem ze skwaszoną miną obejrzał to czy tamto. Mruczał przy tym pod nosem, zapewne wytykając towarom kupca ich wady, aż wreszcie... oniemiały przystanął. Oto na wieszaku wisiała najwspanialsza czapka jaką kiedykolwiek widział. Z zielonego aksamitu, obszyta czerwoną wstążeczką, z połyskującym dzwoneczkiem. W świetle zmieniała kolory, a pod palcami była miękka niczym pluszowy miś.

– Kupcze, chciałbym tę czapkę. - rzekł Złośliwek wyniosłym tonem.
– Ooo, miły elfie, to nie jest taka zwykła czapka... - odparł kupiec, przeżuwając świeży daktyl.
– Widzę, że niezwykła, dlatego chciałbym ją mieć. - odburknął Złośliwek.
– Coż – rzekł Kupiec – sprzedam ci ją, ale zanim to zrobię, muszę cię ostrzec.
– Gadaj byle szybko. Nie zamierzam więcej marznąć w uszy tej zimy, a...a... twoje historyjki znam dobrze. I każda jest nudniejsza od poprzedniej.

Kupiec zdumiał się takim zachowaniem. Przekąsił daktyla, po czym rzekł ściszonym głosem.

– Skoro tak uważasz, weź ją. Tylko radzę ci abyś był nieco bardziej koleżeński
– Obędzie się bez twoich rad... - mruknął elf.
– I lepiej żebyś zawczasu polubił zupę jarzynową – dodał tajemniczo kupiec. Ale Złośliwek i te słowa puścił mimo uszu. Rzuciwszy pieniądze na stół poszedł ze swoim zakupem do domu. Tam położył czapkę obok siebie na poduszce i śnił... o zamorskich podróżach, o pustyni, wielbłądach i …. o zupie jarzynowej.

Nastał kolejny dzień. Karawana wraz z brzaskiem opuściła wioskę, zostawiając elfom pustynny wiatr, słoneczne promienie, obłędne zapachy i smaki. Światełka na szyldzie fabryki rozmigotały na nowo. Taśmy z prezentami ruszyły zdwojonym tempem. Elf Karmello zaczął wyrabiać słodką masę na cukierki, Elfka Guzdrella otworzyła puszki z farbą, a Elf Złośliwek... cóż. Wkroczył do fabryki w swojej nowej czapce, zasiadł za biurkiem, po czym odchrząknąwszy rozpoczął kolejny dzień złośliwości:

– Elfie Niejadku, co tak opieszale?
– Elfko Guzdrello co tak niedbale?
– Elfie Pomocniku masz dwie lewe ręce
– Elfko Kapryśko, nie rób tego więcej
– Elfie to i tamto, siamto i owamto,

a tymczasem...

(dźwięk). Co to takiego? Elf Złośliwek poczuł się nagle nieswojo. Jakby spuchła mu głowa? Czary to? Złośliwek podrapał się za uchem, poprawił czapeczkę i jak gdyby nigdy nic, powrócił do swojego ulubionego krytykowania:

– Elfie Ziółko, aj, niedokładnie
– Oj Leniuchello, bardzo nieładnie
– Aj, Obrażello, krzywo, bez klasy
– Elfie Karmello, więcej melasy!

(dźwięk). Co u licha? Czyżby czapka mi się skurczyła? Uszy urosły? I co ma do tego odurzający zapach cebuli? - zastanawiał się Złośliwek. Podbiegł do lustra. Zsunął czapkę z dzwoneczkiem i... ach! Na samym czubku głowy, Złośliwkowi urósł... dorodny szczypior. A ucho, szpiczaste ucho elfa zaczerwieniło się tak, że przysięgam, wyglądało jak mały buraczek.

– A niech mnie! - warknął Złośliwek. Co to za przeklęte czary!

I nagle wszystko zaczęło mu się układać. Warzywa! Czapka! Kupiec Południowych Mórz! I te słowa, które wróciły do elfa we śnie: „lepiej żebyś zawczasu polubił zupę jarzynową”.

To jego sprawka! A to czarodziej! To oszust, a nie kupiec! Żartów mu się zachciało! Zupa jarzynowa! Ja ci dam zupę! - jęczał Złośliwek, po czym, czerwony z wściekłości (a trochę od czarów) wybiegł z fabryki.
– Co mu się stało – szeptały elfy. Tylko Elf Mądrutek uśmiechnął się pod nosem. Dobrze znał Kupca Południowych Mórz i jego towary, które potrafiły niekiedy utrzeć nosa niemiłym osóbkom.

Elf Złośliwek ruszył na północ. Szlak wyznaczała mu droga, którą szły wielbłądy. Na niej jednej nie było ani płatka śniegu. Szedł tak i szedł, mijając niedźwiedzie gawry i borsucze nory, aż wreszcie ujrzał coś majaczącego na horyzoncie. Tak! To karawana! Tak! To objuczone wielbłądy! Tak! To Kupiec Południowych Mórz, chyboczący się na osiołku. - Zaraz mu porachuje kości! - powiedział do siebie Złośliwek i przyśpieszył kroku. A gdy już był bardzo blisko, tak oto krzyknął:

– Ach ty niecnoto! Oszuście i głupcze! (dźwięk)
– Co? Słucham? - kupiec zatrzymał osła. - Aaa... to ty, elfie Warzywko. Tfu, Elfie Złośliwku. Hihihi. Coś mi się wydaje, że nie wziąłeś mojego ostrzeżenia na poważnie.
– Jak to?
– Wyglądasz bardziej jak warzywny stragan niż specjalista od zdalnie sterowanych samochodzików.

Elf przejrzał się w kałuży, z której właśnie pił osiołek Kupca Południowych Mórz.

– Na moją czapkę z dzwoneczkiem! - krzyknął elf. Jego twarz wyglądała jak okrągły pomidor, a nos, jak krzywy korniszonek. - Ooooch Ty... - Złośliwek rzucił się niemal z pięściami na kupca – Ty robaku świętojański! - wykrzykiwał - (dźwięk) Mdła mamałygo! (dźwięk) Ty podły muchomorze! (dźwięk)

– Lepiej by było dla ciebie gdybyś już przestał – przerwał mu wiązankę Kupiec Południowych Mórz.
– Nie przestanę, dopóki mi nie powiesz, jak wrócić do mojej elfiej postaci. - krzyczał dalej Złośliwek. - Ty.... ty... Niemądry kurczaku!
– Powiem ci choćby i zaraz jak to zrobić, tylko skończ już z tymi niemiłymi słowami, bo przysięgam, sprzedam cię na targu warzywnym!

Elf ugryzł się w język I zamilkł.

– Zamieniam się w słuch, ty łobuzie – wycedził przez zęby.
– Dobrze. Ale zanim powiem ci, jak odwrócić działanie zaczarowanej czapeczki, powiedz mi, czy już wiesz, na jakie słowa działa warzywny czar?
– Na każde, brzydki karaluchu - odparł bez zastanowienia Elf. - O widzisz, nawet teraz poczułem, że mi urósł na czole koperek.
– Hahaha. Nie, elfie kochany, nie na każde.
– Na każde, ty ośle. - warknął Złośliwek. - O! Widzisz? Znowu. Nać pietruszki.
– Oj bo skonam! - Kupiec aż złapał się za brzuch ze śmiechu. - Czar działa, tylko wtedy, gdy mówisz niemiłe słowa.
– Przysięgam ci, że coś mi rosło na głowie, za każdym razem gdy otwierałem jadaczkę, rozczochrany baranie.
– Bo za każdym razem mówisz coś niemiłego, Złośliwku!

Elf ucichł. Zamyślił się. Rzeczywiście. Od kiedy nałożył czapkę, nie wypowiedział ani jednego miłego słowa.

– Zatem... - zaczął.
– Zatem bez ociągania. Wracaj do fabryki i zacznij mówić swoim przyjaciołom komplementy.
– Kom... ple...
– Tak, miłe rzeczy. Każdy z nas ma coś dobrego. Albo coś dobrze umie zrobić, albo ma ładne włosy, albo ślicznie się ubrał... Musisz zacząć to zauważać.
– Czy kom-ple-men-tami cofnę czar?
– Tak. Ale kiedy już wrócisz do elfiej postaci, radzę ci, oddaj czapeczkę komuś, kto naprawdę jest miły. A teraz żegnaj, bo muszę jechać dalej, na biegun północny... - tu kupiec gwizdnął na swoje wielbłądy i osiołka.

– Do... do widzenia... kupcze, wspa.. wspaniały, mądry kupcze – wydukał elf patrząc jak karawana znika za horyzontem.

Złośliwek, nie zwlekając, udał się w drogę powrotną. Zapach szczypioru, tego, co to mu urósł na samym czubku głowy nieco zelżał. W sercu elfa zaś, stopiła się, niczym od promieni perskiego słońca, mała grudka lodu. Bo gdy Złośliwek wpadł do fabryki, zaczął mówić w zupełnie nowy dla siebie sposób:

– Elfie Niejadku, ty jesteś mistrzem
– Elfko Guzdrello wspaniale, ślicznie
– Elfie Pomocniku jaka piękna lalka
– Elfko Kapryśko, śliczna bałałajka

Z każdym miłym słowem na twarzach elfów malował się uśmiech. Z twarzy Złośliwka zaś znikały warzywne kolory. A wieczorem, gdy już Złośliwek był supełnie sobą spojrzał na swoją ukochaną czapeczkę i wyszeptał - Nikomu cię nie oddam. Co jak co, ale zostaję przy komplementach.

I tak Elf Złośliwek do dziś chodzi w swej czapce. Ani razu już nie wypowiedział niemiłych słów. Cóż, nieswojo być jednak selerem albo pachnąć cebulą.

A wy? Też potraficie swoimi miłymi słowami poprawić komuś humor? Bo jak nie, to musicie się tego nauczyć! Śpijcie dobrze, niech wam się przyśnią dalekie ciepłe kraje. I zupa jarzynowa! Pa pa!

Koniec
Głosy:
Komentarze (552):
Pięnkna bajeczka)
Super pozdrawiam
Super bajki, czekamy na następne ♥️
Super czyta się każda bajke, czekamy na wiecej
Dobra bajeczka, super bajeczki

Spraw jeszcze więcej radości!

Pierwsze w Polsce spersonalizowane bajki przygotowane specjalnie dla Twojego dziecka

Dzisiaj w nowej cenie!
Już od 39,99zł43,99zł
  • Dodaj imię i zdjęcia do swojej bajki lub piosenki
  • Przekaz wychowawczy dla Twojego dziecka
  • Kupuj bezpiecznie, masz 180 dni na zwrot

Powiem krótko, kupa radochy w super cenie!

Adam Węgłowski
Rozpocznij180 dni na zwrot

Bajki do czytania dla dzieci

Bajki z morałem do czytania na dobranoc i na dzień dobry pomogą Ci w kreatywny sposób dostosowany do potrzeb i możliwości dziecka poruszyć problem, z którym zmaga się maluch. Dzięki walorom edukacyjnym w każdej z bajek jeden z elfów wskaże rozwiązanie problemu, które dziecko będzie mogło z łatwością przyswoić i zaadaptować. Bajki do czytania są dostępne bez ograniczeń i całkowicie za darmo - mogą być czytane na każdym urządzeniu z wyświetlaczem. Już teraz możecie wspólnie przenieść się do krainy elfów – magicznego świata pełnego latających prezentów i domków z czekolady! Przedstaw dziecku nowych elfich przyjaciół, którzy pokażą jak z łatwością uporać się z bałaganem w pokoju, leniuchowaniem, czy też nadmiernym podjadaniem słodyczy przed obiadem. Pamiętasz, kiedy to Ty siedziałe(a)ś razem z rodzicami i wspólnie czytaliście bajki? Dzięki bajkom Elfi możesz stworzyć nową tradycję w Twoim domu – tradycję wspólnego spędzania czasu i rozmów w przyjemnej, domowej atmosferze. Elfy wyruszają w nieznane! Dołączcie do nich wraz z dzieckiem i odkrywajcie razem wspaniałe, baśniowe krainy pełne nieoczekiwanych gości! Zachęcamy gorąco do zapoznania się z opiniami naszych Klientów – jeśli nadal nie jesteś zdecydowany(a), która z bajek byłaby najbardziej odpowiadająca potrzebom Twojego malucha, zerknij właśnie tam. Czekamy również na Twoją opinię i służymy pomocą w wyborze bajek. Zapraszamy!

Ta strona wykorzystuje pliki cookie Więcej›. Korzystanie z serwisu oznacza zgodę na ich zapis na tym urządzeniu. Możesz to zmienić w swojej przeglądarce.